hop, prośba / Magda Salak

hop

hop do trumny
kochanie
jak mi się spod stopy usunie kamień
to mnie nawet ręka nie złapie tylko wstyd
że się tak dałam załatwić
w jeden wieczór
na plecki
i patrzeć w sufit łatwizna
ja w tej trumnie podwiecznie i ze mną
ten kamień nad głową
co mnie tak poprzetrącał
ten głaz potylicy
spocznięty
pokój mój własny pokój
własny sufit
nielekko tak tęsknić w zmęczeniu że łatwo tak dać się dać spokój i nogę

ale
jeżeli spać jak kamień albo wcale
to hop

prośba

pozwólcie mi (proszę) zagrzebać
się w ziemi – nie chcę tlić
się jak popiół i diament. chcę r
u
n
ą
ć
w runo do gruchotu kości / miękko jak trzask / w potrzask / to co żyje
obraca twarz do ognia,
wali stopą
w zimne poszycie / w rytm nieubłaganych / iskier poblasków stosów pogrzebowych
uniżenie
proszę o pozwolenie
na ruinę