– Przepraszam, że tak długo jem.
– Nie musisz mnie przepraszać za to jak jesz. Kiedy tak mówisz czuję się jak faszysta.
Ujęcie 1
W jedynym pokoju tego mieszkania mężczyzna kontempluje światło, które wpada miękko przez okno. Biała, nieostra plama wpływa do oczodołów i wnika do wnętrza ciała. Poświata próbuje wypełnić pomieszczenie. On zatrzymuje się na granicy światła i ciemności. Ogarnia go lęk. Dotyka tabu. Jest to podobne do przekraczania linii horyzontu. Zastanawia się, czy oddać się badaniu tej granicy, czy pozwolić jej się rozlać i żyć tak jak większość.
Ujęcie 2
Słychać szum. Czarne ziarenka kawy rozpryskują się po zużytej bieli emaliowanego zlewu. Do jego powierzchni nieustannie wdzierają się różne odpadki, ubarwiając go gdzieniegdzie na żółto-brunatno. Płyn do mycia naczyń wymieszany z oleistymi resztkami jedzenia nawilża skórę dłoni. Mdławy zapach dociera do nozdrzy. Myśli kobiety krążą wokół napisu “Ceylon”, umieszczonego na pudełku z herbatą oraz wokół płócien, które trzeba zagruntować. Woda leje się szerokim strumieniem, bo to nie są czasy, w których jej oszczędzanie ma większe znaczenie.
Ujęcie 3
Wtem do przedpokoju, łączącego wszystkie części domu, wpada czerwona kula, podskakuje po deskach, nierównościach podłogi, wywołując hałas i rumor. Trafia na próg, co wybija ją na chwilę i przez ułamek sekundy kula zawisa w powietrzu. To moment, w którym może zobaczyć świat z innej perspektywy niż z poziomu podłogi. Później spada i toczy się dalej. Nie wiadomo, co ją tak popycha. Kolejny próg spowalnia jej ruch, kula wtacza się do pokoju, całkowicie wytrąca pęd i zatrzymuje się tuż przed mężczyzną. Stukot przebija się przez szum wody. Kobieta słyszy go i zapamiętuje, choć nie wie co jest jego przyczyną. Mężczyzna zaskoczony intensywną czerwienią porzuca rozważania.
Ujęcie 4
Na kuchennym parapecie leży kula niebieska. Bardzo lubi te momenty, kiedy Oni podchodzą i delikatnie ochlapują ją ciepłą wodą. Ktoś mógłby pomyśleć, że to nieprzyjemne, ale ją to ożywia. Wprawdzie pozostawia na dłużej białe plamki, ale od czasu do czasu przecierają ją szmatką i odkładają znowu na to samo miejsce. Niebieska nie wie, jakie jest jej przeznaczenie i też nie zastanawia się nad tym, choć z zaciekawieniem obserwuje skaczącą i turlającą się czerwoną. Zerka przez okno. Promienie słońca ogrzewają ją i rozjaśniają w połowie, a w połowie pada na nią półmrok kuchni. Wpadające z zewnątrz światło czasami dotyka ją chłodem, a innym razem pali. Natomiast po drugiej stronie panuje stała temperatura, co daje komfort.
Ujęcie 5
Dłonie kobiety dotykają niebieską zupełnie inaczej niż dłonie mężczyzny. Niebieska lubi ich wypukłości, linie i zakamarki. Wpatruje się w poruszające się z wdziękiem kostki, chrząstki i żyłki. Z perspektywy parapetu dłonie są najbardziej fascynującym zjawiskiem na świecie. Zwinne, szybkie i jednocześnie miękkie, czasem nerwowe, a innym razem spokojne. Zdradzają nastrój, porę roku. Latem są śniado-złote. Jesienią płuczą jarzębinę i dziką różę. A zimą pierzchną z zimna, czerwienieją. Wiosną wydają się najbardziej zmęczone. Dłonie to główny punkt odniesienia dla niebieskiej.
Ujęcie 6
Mężczyzna, wybity ze swoich rozważań przez czerwoną, pospiesznie ubiera się i wybiega z domu. Pozostaje w nim nieświadomy żal, że nie dokończył tamtej myśli. Że nie podjął samodzielnej decyzji – poświęcić się badaniom nad granicą światła i cienia czy otworzyć się na świat ludzkich spraw: kotletów w panierce, gotowanych ziemniaków, lakierowania desek, plotek nad wódką i wizyt u lekarza? Ogólnego spełniania obowiązków i asystowania innym. Biegnie przez miasto z rozwianymi włosami i rozchełstaną koszulą, spotykając w przelocie podobnych do siebie.
Ujęcie 7
Kobieta zakręca wodę i dociera do niej cisza, ale wcześniej też tak było. Dlatego nie zastanawia się nad tym. Wychodzi nieuważnie z kuchni, potyka się o próg i uderza ramieniem o framugę, tym samym miejscem co zwykle. W pokoju niespodziewanie znajduje czerwoną. Jest wspaniała! Ma żywy kolor, błyszczącą powierzchnię. Wydaje się powiększać i zmniejszać w dłoniach. Nie sposób się nią nudzić. Kobieta od tej pory poświęca jej cały swój czas i uwagę.
Ujęcie 8
Zamknięta w kieszeni mężczyzny, ciemności doświadcza żółta kula. Jedynym stanem jaki zna jest mrok i rytmiczne potrząsanie. Bycie rzucaną tu i tam po zamkniętej przestrzeni. Ciepło nigdy jej nie opuszcza. Od czasu do czasu, kiedy mężczyzna zatrzymuje się, docierają do niej przebłyski. Ale zdarza się to rzadko i na krótko, wywołując zdecydowany dyskomfort. Mięśnie mężczyzny przejęły nad nim kontrolę. W chwilach bezruchu ogarnia je lęk przed bezużytecznością.
Ujęcie 9
Jedno skrzydło kuchennego okna otwiera się popchnięte mocno od zewnątrz. Drewniana rama wybija niebieską z dotychczasowego bytowania na parapecie niczym kij bilardowy. Oby tylko nie wpaść do oblepionego resztkami zlewu! Myśl jest tak silna, że zmienia trajektorię jej lotu. Odbija się o kant stołu i spada na podłogę. Tocząc się po szerokich, pełnych sęków deskach, zmierza wprost pod masywną szafę.
Ujęcie 10
Czerwona ma wrażenie, że rośnie z dnia na dzień. Przyczyny tego zjawiska nie są jej znane. Czuje, że jest coraz większa, a pokój staje się coraz mniejszy. Pewnego dnia spogląda w twarz kobiety i odbija się w niej jak w lustrze. Uruchamia się w niej program homo sapiens z całą paletą jego cech i funkcji. W ostatniej chwili wyskakuje przez szerokie okno, żeby nie rozsadzić mieszkania, a następnie całej kamienicy.
Ujęcie 11
Na podwórze spada ostry, krótki deszcz. Krople pacają na nieosłoniętą powierzchnię czerwonej. Kierunek ruchu wyznacza labirynt osiedla. Najpierw należy ominąć linię trawnika, wokół którego stoją odwrócone do niego plecami ławki. Przemyka obok, dalej jest śmietnik z trzepakiem i płot od strony ulicy, w lewo można dotoczyć się do ogródka jordanowskiego i sklepu, w prawo na dużą ulicę, którą jeżdżą tramwaje. Wybiera dużą.
Ujęcie 12
Niebieską przeszywa kolejna myśl. O kurwa mać, nie pod tą ogromną, ciemną szafę. I znów ta myśl zmienia bieg jej losu. Uderza w tkwiący od lat w desce wygięty gwóźdź i wtacza się do przedpokoju, pokonując próg – ten sam, o który potyka się notorycznie kobieta.
Ujęcie 13
Całkiem niespodziewanie suwak w kieszeni biegnącego mężczyzny rozłazi się tak, że na dole pojawia się szpara. Stopniowo do żółtej dociera światło. Wypada wprost pod jego nogi, co zmusza go do zatrzymania się. Podnosi ją i jej blask przypomina mu o bolesno-słodkiej zagadce granicy pomiędzy ciemnością i światłem.
Ujęcie 14
Kobieta oddycha głęboko. Kiedy czerwona wyskoczyła z pokoju, zrobiło się więcej miejsca. Wcześniej non stop ją nosiła, pokazywała inne przedmioty, wymawiała słowa, które tamta lubiła. Teraz zmęczona kładzie się na podłodze przedpokoju i wpatruje w sufit. Czuje pod plecami i pośladkami twarde oparcie. Jej włosy rozsypują się w kurzu. Tutaj rzadko się sprząta. Potrząsa rękami, macha trochę nogami i drapie się po głowie, obgryza paznokcie, na siłę ziewa i odwraca się na brzuch. W tej pozycji chwyta dłońmi za kostki u stóp i zaczyna się bujać. Kładzie policzek na deskach, które pachną brudem i starym woskiem. Z tej perspektywy dostrzega szparę w drzwiach do łazienki i paprochy. Oraz próg kuchenny, przed którym leży niebieska.
Ujęcie 15
– Cześć – wydaje się mówić niebieska. – To sobie polatałam, chcąc nie chcąc, wiatry szaleją. Zresztą, nie wiadomo co lub kto pchnął okno. Mówię sobie, no to lecę, byle nie do zlewu. No i się udało, mam wielkie szczęście. Jestem farciarą! No i dobrze, że nie wyciągnęliście tego gwoździa. Hoho, życie jest wspaniałe.
Ujęcie 16
Kobieta patrzy na nią, bo co ma zrobić innego.
– “Dała w końcu Bozia oczy” – mruczy i zaczyna się śmiać. Leżąc na brzuchu i trzymając się za kostki, jest to niezwykle trudne. Szybkim ruchem przewraca się na plecy. Rozkłada ręce, nogi i teraz już śmieje się bardzo głośno. Śmiechem, od którego dostaje się zakwasów i ciekną łzy. Hoho, życie jest wspaniałe, dobrze, że nie wyciągnęliście tego gwoździa. Powtarza sobie to na głos. Zwija się w kłębek, a śmiech przybiera na sile i wymyka się spod kontroli. W myślach pojawiają się obrazy podziurawionych pończoch, podartych skarpet, zakrwawionych stóp i liczne soczyste przekleństwa skierowane do gwoździa, który nieustraszenie tkwił w tym miejscu latami, wiedząc, że jednak po coś tam jest. Niczym nielubiany polityk, którego wszyscy chcą się pozbyć, ale jest zbyt wiele innych spraw, żeby się tym zająć.
Ujęcie 17
Żółta, na kilka sekund przed tym jak trafia do dłoni mężczyzny, zderza się z twardym i gorącym asfaltem. Odbijając się, zdziera miejscami błyszczącą powłokę, a czarne okruchy wbijają się w nią na stałe. Bujając się w ciemnej kieszeni, wyłącznie czuła, teraz będzie też patrzeć. Z przecięcia tych dwóch stanów budzi się jej świadomość.
Ujęcie 18
Tymczasem czerwona toczy się dużą ulicą, wchłaniając w siebie wszystko, co napotka na drodze, jak wieloryb albo kula śniegowa. Ziarnka ziemi, pety, kosze na śmieci. Małe pieski, których właściciele z oddali krzyczą zrozpaczeni, ławki, znaki drogowe. Za zakrętem zderza się z dziesięcioletnim chłopcem. Pochłonięcie jego jest już trudniejsze i sprawia dyskomfort, bo ten protestuje i gryzie. Czerwona zaczyna więc omijać ludzi. Cóż, tak to jest, że jak się wchłania wszystko jak leci, to niektóre rzeczy okazują się niestrawne. Po jakimś czasie widzi na swojej drodze drzewo i nagle czuje, że chce odpocząć pod jego zieloną koroną. Staje. Z oddali słyszy głos syren i wie, że jadą po nią wszyscy właściciele jej zawartości.
Ujęcie 19
Pod tym samym drzewem stoi mężczyzna. Trzyma w dłoniach żółtą, która wygląda świeżo i niewinnie jak nowo narodzona. Podskakuje i mieni się w słońcu.
– E, mała. – Czerwona mruga do niej, a ta wywija koziołka.
Fajna ta mała, myśli czerwona. Głos syren jest coraz bliżej. Teraz czerwona zwraca uwagę na mężczyznę. Gość jest wysoki, szczupły, ma czarne loki i jasne czoło. Nie ma czasu, żeby dalej się mu przyglądać. Samochody policyjne hamują z piskiem opon, a z nich wytaczają się funkcjonariusze. Zaczynają się pokrzykiwania, przetasowania, narady. Ktoś ją kopie, ktoś stuka, inny dźga. W międzyczasie dobiegają właściciele psów i mama chłopca, ale ludzie są bezsilni. Jest wielka, gładka i bardzo ciężka. Oni mogą jedynie ją opluć, nasikać, oblać farbą i nasprejować wulgaryzmy. Albo palić znicze chłopcu i psom.
Ujęcie 20
Mężczyzna jest kompletnie zaskoczony czerwoną, która znienacka pojawiła się pod drzewem. To wybija go z kontemplacji. Już raz się to zdarzyło, kiedy wybiegł z mieszkania. A teraz dzieje się znów! Odwraca się i idzie w kierunku domu, zabierając ze sobą żółtą. Tym samym czerwona i żółta powoli oddalają się. Mężczyzna przecina miasto, a następnie podwórko, otwiera drzwi klatki schodowej i wkracza do wnętrza wyłożonego starym typem marmurowej posadzki. Chwyta za pręt poręczy pokrytej farbą olejną z odpryskami. Wbiega po schodach i zatrzymuje się przed uchylonymi drzwiami.
Ujęcie 21
Czerwona patrzy na oddalającą się żółtą. Chce ją zatrzymać. Mogłaby wprowadzić się w ruch, ale pamięta wszystko, co się wydarzyło. Czuje zmęczenie. Po chwili dystans całkowicie odbiera jej żółtą, a tamtej jest to obojętne.
Ujęcie 22
Kiedy mężczyzna pokonuje schody i staje na progu mieszkania, słyszy donośny śmiech, który momentami zamienia się w wycie, oraz dźwięk kończyn plaskających o podłogę. Uchyla drzwi i widzi wijącą się po podłodze zaczerwienioną i mokrą od łez postać. Z wrażenia wypuszcza z dłoni żółtą, która toczy się w dół, w kierunku piwnicy. Chce podejść bliżej i potyka się o niebieską. Ta wystrzela i z impetem uderza o drzwi szafy. Odbija się rykoszetem o krawędź zlewu i wypada przez otwarte okno. W tym samym czasie mężczyzna traci równowagę i ciężko uderza o podłoże.
Ujęcie 23
Za oknem ćwierkają wróble, przejeżdża samochód i unosi się zapach spalin. Od sąsiada słychać ciszę. Kobieta stoi pod prysznicem w żeliwnej wannie, strumienie wędrują po ciele i włosach, woda rozpryskuje się na posadzkę. Z kuchni unosi się zapach smażonej na maśle jajecznicy. Wychodzi z łazienki i siadają do stołu.
– Wiesz, chcę uchwycić granicę pomiędzy światłem i ciemnością – mówi mężczyzna.
– Dlaczego?
– Chyba tak naprawdę chodzi o uchwycenie czegokolwiek, jakiejkolwiek cząstki wszechświata, żeby zatrzymać na chwilę chaos, pożeranie siebie nawzajem, toczenie się bez celu i obijanie. Jestem tym bardzo zmęczony.
– Tak, ciągle żyjemy na tej granicy. Można oszaleć.
Po kolei nakładają sobie na talerze. Jedzą w różnym tempie. On pospiesznie wrzuca duże kęsy do ust. Ona misternie układa jajecznicę na kromce chleba i posypuje szczypiorkiem.
Maja Bromowska – poetka, joginka, przedsiębiorczyni, z Warszawy przeniosła się do Szczecina.
Natalia Latecka – skrzypaczka, mieszka w Berlinie, gra w orkiestrze i komponuje piosenki.
Piszą razem. Wydały zbiór opowiadań „Bajki dla dorosłych”.