kilka lat temu
tańczyłaś z papierosem w pysku
na jednym z ursynowskich osiedli
kołyszący się w rytm oddechów dym
bielił ściany nocy
posłusznie
warujący u dłoni
pies
a morze?
może suka
szerokie biodra skrywane pod koszulką oversize w kolorze sepii
wbijały ciężar ciała w utopijną nieskończoność
jutro wszyscy pójdziemy do piachu!
krzyknął ktoś z salonu wyraźnie rozbawiony
wrócimy na statek-matkę
a może przejdziemy do historii
jak Louis i Lola
sieroty z Titanica
nienaturalnie głośno zaśmiałaś się
z wypowiadzianych przez siebie słów
perły rzucone przed wieprze
całe noce ogrywałaś kilka łyków piwa
zielone szkło discoball
niewypuszczane z twoich z rąk
mówiłaś
lubię gdy myślą że jestem pijana a ja jestem trzeźwa jak świnia
kamień w żebrach przesuwa się kilka pięter w dół
przez chwilę mogę oddychać
a nie tylko nerwowo łapać oddech haust
za haustem
haust
za faustem
i milkną świsty kul tnące kruchą tkankę mięsa
kilka lat temu
wyruszyłaś w rejs
tak czynią ci którym to co znane łamie kręgosłup
i psuje krew c’est la vie
non je ne regrette rien
tak czynią spłoszone sarny wbijające się w maski rozpędzonych aut
trzykrotnie splunęłaś przez lewe ramię
na złe oko
Kapitan Benjamin S. Briggs poczuł wiatr w żaglach. Cóż za niecodzienny uśmiech losu, pomyślał i z zadowoleniem potarł spiczastą bródkę. Lubił mieć o sobie dobre zdanie, a któż nie lubi. Natchniony nadzieją i pełen optymizmu zajął miejsce za sterem. Nie był przesadnie przesądny. Przeszkody należy usuwać spod nóg, a nie pod nie rzucać. Zadanie przewiezienia ładunku spirytusu to nic innego, jak tylko doskonała okazja na połączenie przyjemnego z pożytecznym. Przechrzczona Mary Celeste miała nie powtórzyć losu Amazona, a wręcz zakończyć serię plag trapiących statek i odwrócić bieg wyjątkowo niefortunnych wydarzeń. A za sterem nikt inny, tylko on sam, kapitan B. S. Briggs, boży pomazaniec.
7 listopada 1872 roku Mary Celeste opuściła Nowy Jork.
5 grudnia 1872 załoga Dei Gratia dostrzegła na horyzoncie opuszczony statek.
Złe oko nie śpi.
“Wszystko, co należało do załogi, kapitana, jego żony i córki, pozostało nietknięte”.
akordeon otwarty zeszyt z nutami maszyna do szycia z przygotowanym kawałkiem jedwabiu niedokończony list
„Kochana żono!”
musiałaś tam być
kilka lat temu
żyłaś
Mira Król – osoba pisząca. Publikowała w Migotaniach, Afroncie, Drobiazgach, Stronie czynnej, Helikopterze, Szajn, Składce, Trytytce, Zakładzie, w Pocztówkach literackich Karola Maliszewskiego, Tlenie Literackim. Debiutancki Nietakt czyta jako wytrych. Na deficyt zieleni poleca: pola, łąki, lasy i rower.