symbioza / Józefina Arodaz

dajcie mi oddech w igliwiu sosny
otwórzcie życie do brzozy kwietniowej
wtłoczę w organizm krew maślaków
z włosów wijcie gniazda, kukułki

dziura w żołądku na grządkę zawilcy
oczy najpierw lustro, potem ampułki nawozu
oddam blaszki palców na skrzydła owadzie
i rzęsy zbudują korytarz mrowiska

mchu, pierzyno, poduszko, zielony jaśku zmultiplikowany
daj mi spać z policzkiem zrośniętym
daj spać ciału, bo ono wkrótce wejdzie w mumię zaskrońca
i popłynie rzeką za czymś nowym

schowam serce trochę w korze, trochę przetransplantuję do dziupli
a sikorki i wróble mogą skubać udo (uczyliśmy je tego na słoninie)
dusza z pyłkiem mniszkowym wedrze się w gardła saren
i to im objawi mój język, zaczną skutecznie straszyć myśliwych
„piesku, piesku, poszedł stąd!” jak nie rykną
i wyżły potulnie zawrócą, trącając nogą miednicę
w której spały zmęczone kowale dwuplamki

co ja chcę powiedzieć to, że
to może być całkiem okej:
niewiele strachu, sporo z secondhandowości
to będzie takie współgranie

Józefina Arodaz zajmuje się profesjonalnym gloryfikowaniem chleba, owsianek i lodów różanych, uśmiechaniem do ładnych kamienic i drewnianych domów oraz szlifowaniem zdolności eskapistycznych. Znaleźć ją można na Instagramie na koncie @czyteliusz.