szybciej
Szybciej, szybciej, podnoś nóżki wysoko, aby nie potknąć się o pierwszą lepszą gałąź. Las szeleści i wypełnia się zapachem żywicy. Co gdyby zlizać ją prosto z kory dębu? Niech spadnie deszcz i podtopi mech. Las nigdy się nie kończy, choć nie ma w nim dróg. Nie bój się, że się ściemni. Mama zawoła Cię na kolację i utuli po wieczorynce. Szybciej, szybciej. Podnoś nóżki wysoko i nie pozwól, żeby gęsi pana Chałupki pogryzły Cię w kostki. Za pierwszym domem, za zakrętem, stoją koniki. Dwa małe i sześć dużych. Jeden ma plamkę na oku, drugi – przykrótki ogonek. Przewracam się na drugi bok. Szybciej, szybciej, podnoś nóżki wysoko, by zdążyć przed pierwszą gwiazdką na niebie. Jest ciepło, więc masz na sobie sukienkę w biedronki. Las wcale nie jest obcy. Tylko gdzie skryć się przed powodzią? Co, jeśli nagle zacznę się topić? Czuję, że przemakają mi skarpetki. Różowe skarpetki z falbanką, które zakładam tylko w niedzielę, do Kościoła. Są ubrania na niedzielę i na beztydzień. Siedź ładnie, jak dziewczynka. Nie potrafię. Pupa zapada się w piasek, który wchodzi mi pod paznokcie. Mam mokre skarpetki i zaczynam płakać, ale nikt nie widzi łez pod wodą. Chciałabym mieć buty ze świecącą podeszwą. Szybciej, szybciej, machaj nóżkami, zanim przestaniesz oddychać. Biedronki z sukienki zaczynają frunąć. Dlaczego nie zabiorą mnie ze sobą? Nabieram wody w usta. Porywa mnie wir. Szybciej, szybciej, zaraz przestaniesz oddychać. Dryfuję. Wtulam się w zieloność stawowej ropuchy i płynę. Jest mi dobrze. Mam cekinową sukienkę i jestem syrenką. Szybciej, szybciej. Koniec wodowania na zalewie w Pniowcu.
***
składam się ze wszystkich leśnych kapliczek
utkano mnie z włókien żalu
niebiodegradowalnych
łez
nie ma
mnie w żadnej leśnej alejce
w każdej jestem tak samo jak
głuchy szept jaskółek pusty wzrok skowronka
Marta Kot – lubi pisać. Dużo i właściwie zawsze o tym samym. O Górnym Śląsku, starych babach i umieraniu. Publikowała gdzieś tam, coś tam. Napisała książkę „Heniuś”. Można ją znaleźć na Instagramie na koncie @kiteq.